ciasteczka z kleiku ryżowego

20:01

Smak tych ciasteczek pamiętam z dzieciństwa. Siostra mojej babci którą nazywałam ciocią, przyrządzała między innymi takie na uroczystości rodzinne.
Była ona niesamowita kucharką. Tradycją u mnie w rodzinie było że uroczystości takie jak ślub czy komunie odprawiane były na salach w strażnicach a poczęstunek przygotowywały okoliczne kucharki, zamiast cateringu. Takimi kucharkami były: moja babcia, wcześniej wspomniana ciocia i okazyjnie mama. Przygotowywania do  uroczystości trwały już tydzień wcześniej.
Pamiętam do dziś, że jako mała dziewczynka wraz z rok starszą siostrą uwielbiałyśmy chodzić razem z ciocią i babcią do tamtejszych kuchni i pomagać im w przygotowaniach.
Powiedzenie, "Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść" w tym przypadku kompletnie się nie sprawdzało. To co moja babcia wraz z ciocią tam tworzyły było niesamowite nie dość że smakowało nieziemsko, to w dodatku wyglądało niepowtarzalnie. Smaki z tamtych czasów zapamiętam do końca życia.
W tym poście znajdziecie przepis na niesamowite ciasteczka z kleiku ryżowego, niesamowicie miękkie, o kokosowym posmaku i nuta owocową nadaną przez konfiturę wiśniową.
Ich niezwykłą zaletą jest prostota przyrządzania.

składniki:


  • paczka kleiku ryżowego ( 250g)
  • 1 kostka margaryny
  • 3/4 szklanki cukru
  • 3 jaja 
  • 1/2 szklanki drobnych wiórek kokosowych
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia.
  • odrobina soku z cytryny.
  • konfitura wiśniowa

Margarynę ucieramy z cukrem na puch, następnie dodajemy po jednym jajku.
Sypkie składniki połączyć ze sobą i dodać do masy jajecznej na koniec dodajemy parę kropel soku z cytryny, po czym zagniatamy ciasto.

Z ciasta formujemy ok 2 cm kuleczki w których robimy dziurkę, do której dajemy odrobinę konfitury wiśniowej.
Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopnie i pieczemy około 15 minut, aż ciasteczka się lekko zarumienią.





You Might Also Like

0 komentarze

About me

Nie jestem MasterChef'em.
Nie gotuje idealnie, tak jak każdy jestem tylko człowiekiem i mam prawo błądzić.
Czasem sypnę za dużo mąki, czasem drożdżówka nie wyrośnie, czasem beza opadnie. Mimo tych niepowodzeń nie poddaje się, tylko zawiązuje fartuch i działam dalej.
Największym sukcesem jest dla mnie to, że osoby które raz spróbują mojego wyrobu, wracają po więcej. :))


prawa autorskie

Zdjęcia umieszczane na moim blogu są mojego autorstwa. Proszę o niekopiowanie ich bez mojej zgody i poszanowanie moich praw!